
Dziecku można dać tyle przestrzeni i wolności, ile mamy jej w sobie. Każde wewnętrzne ograniczenie, które uda nam się przekroczyć, jest prezentem dla naszego dziecka, darem serca.
Rodzic daje dziecku tyle wolności, ile sam ma w sobie; przekroczenie własnych ograniczeń jest darem dla dziecka.
„Dziecku można dać tyle przestrzeni i wolności, ile mamy jej w sobie. Każde wewnętrzne ograniczenie, które uda nam się przekroczyć, jest prezentem dla naszego dziecka, darem serca.” – Wojciech Eichelberger.
Ten cytat Wojciecha Eichelbergera, wybitnego psychoterapeuty i filozofa, dotyka głębokich warstw psychiki ludzkiej, ukazując nierozerwalny związek między rozwojem rodzica a wolnością dziecka. Nie jest to banalna wskazówka dotycząca wychowania, lecz raczej fundamentalna zasada psychologiczna, która przeplata się z filozoficznymi koncepcjami wolności, autentyczności i międzypokoleniowego przekazu.
U swojej podstawy, myśl Eichelbergera odnosi się do faktu, że nasza zdolność do dawania innym jest bezpośrednio proporcjonalna do naszej własnej wewnętrznej obfitości i braku ograniczeń. W kontekście rodzicielstwa, „przestrzeń i wolność” nie oznaczają jedynie swobody fizycznej czy braku zakazów. To znacznie głębsza koncepcja, obejmująca przestrzeń na emocje dziecka, jego indywidualność, błędy, poszukiwania i odrębność. Aby dać dziecku tę psychiczną swobodę, rodzic musi posiadać ją w sobie. Jeśli sami jesteśmy spętani lękami, perfekcjonizmem, nierozwiązanymi traumami z przeszłości, internalizowanymi zakazami czy sztywnymi przekonaniami, te wewnętrzne pęta nieuchronnie odbiją się na naszym podejściu do dziecka. Będziemy nieświadomie projektować na nie swoje ograniczenia, dławić jego spontaniczność, narzucać mu swoje niespełnione ambicje lub chronić je przed wyimaginowanymi zagrożeniami, wynikającymi z naszych własnych nieprzepracowanych lęków.
Kluczowe w cytacie jest pojęcie „wewnętrznego ograniczenia”. Mogą to być zinternalizowane przekonania, takie jak „muszę być doskonały”, „błędy są niedopuszczalne”, „nie wolno okazywać złości”; emocjonalne blokady, uniemożliwiające nam wyrażanie pełnego spektrum uczuć; sztywne schematy myślenia, które utrudniają adaptację i elastyczność. Każde takie ograniczenie, które świadomie lub nieświadomie nosimy w sobie, staje się niewidzialną barierą, którą stawiamy również przed naszym dzieckiem. Przekraczanie ich to proces głębokiej autoanalizy, terapii, świadomej pracy nad sobą. To akt odwagi, który pozwala nam uwolnić się od starych wzorców i narzuconych przekonań.
Darem, o którym mówi Eichelberger, jest autentyczna wolność i potencjał, które dziecko może rozwijać, mając u boku rodzica, który sam jest wolny i autentyczny. Jest to dar miłości, empatii i akceptacji, który pozwala dziecku budować silne poczucie własnej wartości, kreatywność i zdolność do samostanowienia. Cytat ten jest przypomnieniem, że rodzicielstwo jest nieustanną podróżą rozwoju osobistego i że najlepsze, co możemy dać swojemu dziecku, to nasza własna, coraz pełniejsza wersja siebie.