
Szczęście można łatwiej znaleźć, niż zatrzymać.
Znaleźć radość łatwo, bo to ulga; zatrzymać trudniej, bo adaptacja i pragnienia wciąż rosną.
„Szczęście można łatwiej znaleźć, niż zatrzymać.” – Odwieczna Prawda Ludzkiej Kondycji
Aforyzm Publiliusza Syrusa, pozornie prosty, skrywa w sobie głęboką psychologiczną i filozoficzną mądrość, rzucającą światło na efemeryczność ludzkiego dobrostanu. Jako psycholog, postrzegam go jako trafne ujęcie dynamiki ludzkiej psychiki w kontekście dążenia do szczęścia i jego utrzymania.
Znalezienie szczęścia często wiąże się z zaspokojeniem podstawowych potrzeb lub osiągnięciem określonych celów. Może to być ulga po rozwiązaniu problemu, radość z niespodziewanego sukcesu, czy uniesienie w nowej miłości. Nasz mózg, w takich momentach, uwalnia neuroprzekaźniki takie jak dopamina, które tworzą uczucie euforii i satysfakcji. To wrażenie nowości i osiągnięcia jest niezwykle silne i łatwo dostępne, pobudza nas do działania i dążenia. Jest to moment, w którym oczekiwania i pragnienia zostają spełnione, co generuje natychmiastową, intensywną, choć często krótkotrwałą radość.
Jednakże, „zatrzymanie” szczęścia stanowi znacznie większe wyzwanie. Człowiek, ze swoją niezwykłą zdolnością adaptacji, szybko przyzwyczaja się do nowej, pozytywnej sytuacji. To zjawisko, znane w psychologii jako hedonistyczna adaptacja, oznacza, że pierwotny poziom zadowolenia, nawet po osiągnięciu upragnionej rzeczy, z czasem spada do punktu wyjściowego. Luksusy stają się codziennością, sukcesy bledną w pamięci, a intensywność uczuć w związkach naturalnie się zmienia. Szczęście, które było wynikiem zdarzenia zewnętrznego, zaczyna być oceniane przez pryzmat wewnętrznych, często podświadomych oczekiwań.
Prawdziwe wyzwanie polega więc na kultywowaniu wewnętrznych zasobów i postaw, które pozwalają na doświadczanie ciągłego, choć może mniej intensywnego, zadowolenia. Wymaga to pracy nad sobą, akceptacji zmienności życia, rozwoju odporności psychicznej i pielęgnowania relacji. Szczęście, które udaje się zatrzymać, nie jest chwilowym błyskiem, lecz raczej subtelnym stanem zrównoważenia i akceptacji, często wynikającym z poczucia sensu, wdzięczności i bycia w zgodzie ze swoimi wartościami. Jest to proces, a nie cel, wymagający ciągłej uwagi i wkładu pracy, by nie stać się ofiarą adaptacji i poszukiwania coraz to nowych, efemerycznych bodźców.