
Jak pan widzi, Willard, na tej wojnie ludzie tracą rozeznanie. Tutaj moralność, ideały, żołnierska powinność... ale tam, w dziczy... niełatwo oprzeć się pokusie bycia Bogiem.
W chaosie wojny ludzie tracą moralność, poddając się pierwotnym instynktom i pokusie absolutnej władzy, która prowadzi do poczucia wszechmocy i zagubienia człowieczeństwa.
Cytat generała Cormana z „Czasu Apokalipsy” to niezwykle głęboka i wielowymiarowa refleksja nad człowieczeństwem w ekstremalnych warunkach, dotykająca esencji natury ludzkiej, moralności i władzy. Analizując go z perspektywy filozoficzno-psychologicznej, możemy dostrzec kilka kluczowych warstw znaczeniowych.
Corman rozpoczyna od stwierdzenia: „Jak pan widzi, Willard, na tej wojnie ludzie tracą rozeznanie”. Ta fraza odnosi się do fundamentalnego psychologicznego mechanizmu adaptacji w obliczu traumy i chaosu. Wojna, jako sytuacja graniczna, dezorganizuje dotychczasowy system wartości, norm społecznych i poczucia rzeczywistości. W obliczu ciągłego zagrożenia życia, cierpienia i zniszczenia, umysł ludzki dąży do uproszczenia, a często brutalizacji percepcji. „Tracenie rozeznania” to nic innego jak erozja zdolności do racjonalnej oceny, empatii i utrzymania dystansu moralnego. Jest to proces derealizacji i depersonalizacji, gdzie ludzkie życie staje się mniej wartościowe, a cierpienie innych – mniej realne. Z psychologicznego punktu widzenia, to samoobronny mechanizm mający chronić psychikę przed całkowitym załamaniem, lecz jednocześnie prowadzący do wymazania człowieczeństwa.
Następnie Corman wymienia: „Tutaj moralność, ideały, żołnierska powinność… ale tam, w dziczy…”. To precyzyjne rozróżnienie między dwiema strefami działania i ich wpływem na psychikę. „Tutaj” symbolizuje świat cywilizowanych norm, struktur społecznych, wojskowej dyscypliny i oczekiwań. W tym kontekście, moralność i ideały są jeszcze utrzymywane przez ramy społeczne i prawne, a „żołnierska powinność” jest zewnętrznym wymogiem, dyscyplinującym jednostkę. Jednak „tam, w dziczy” – metaforycznie oznaczającej brak jakiejkolwiek kontroli zewnętrznej, prymitywną, pierwotną przestrzeń pozbawioną cywilizacyjnych ograniczeń – te konstrukty ulegają rozpadowi. W tej „dziczy” zanika superego, wewnętrzny cenzor, który internalizował normy społeczne i wartości moralne. Jednostka zostaje wystawiona na bezpośrednie działanie pierwotnych popędów i pragnień, a ego, pozbawione wsparcia superego, staje się bardziej podatne na ich wpływ.
Kulminacja cytatu, „niełatwo oprzeć się pokusie bycia Bogiem”, jest najsilniejszym elementem psychologiczno-filozoficznym. Pragnienie „bycia Bogiem” to nic innego jak archetypiczna, głęboko zakorzeniona w ludzkiej psychice potrzeba kontroli, wszechmocy i absolutnej dominacji. Psychologicznie, jest to wyraz narcyzmu, pychy i ego-centriczności, które w warunkach ekstremalnych, pozbawionych konsekwencji, mogą eksplodować z niespotykaną siłą. W „dziczy” – gdzie nie ma nikogo, kto by oceniał, osądzał, karał, a reguły cywilizowanego świata przestały obowiązywać – jednostka ma możliwość arbitralnego decydowania o życiu i śmierci, kreowania własnych zasad i moralności. Staje się dla siebie jedynym autorytetem, a to rodzi iluzję boskości. Jest to kusząca wizja absolutnej wolności, która jednak, paradoksalnie, prowadzi do zniewolenia przez własne, nieokiełznane instynkty. Filozoficznie, jest to ostrzeżenie przed niebezpieczeństwami, jakie niesie ze sobą brak ograniczeń i nadmierna władza, która demoralizuje i dehumanizuje, prowadząc do zatracenia siebie w chaosie własnej omnipotencji.