
Kto dzisiaj od kogo głupszy - to problem nie do rozwiązania.
W świecie relatywizmu i fragmentaryzacji wiedzy, obiektywna ocena inteligencji jest niemożliwa, a samo jej pojęcie płynne.
Paradoks relatywizmu intelektualnego: Kto dzisiaj od kogo głupszy — to problem nie do rozwiązania.
Słowa Mikołaja Gogola, choć na pierwszy rzut oka brzmią jak cyniczna konstatacja, otwierają głębokie, filozoficzno-psychologiczne przestrzenie refleksji nad naturą inteligencji, ludzkiego poznania i dynamiki społecznej. Jako psycholog, widzę w nich nie tyle rezygnację, co przemyślaną diagnozę pewnego stanu rzeczy, który nasila się w erach komunikacyjnego szumu i fragmentaryzacji wiedzy.
Gogol zdaje się wskazywać na problem relatywizmu intelektualnego, który staje się szczególnie palący w społeczeństwie informacyjnym. W epoce, gdy dostęp do informacji jest niemal nieograniczony, a jednocześnie łatwo o dezinformację i powierzchowność, ustalenie obiektywnych kryteriów „mądrości” czy „głupoty” staje się niezwykle trudne. Dawne autorytety i hierarchie wiedzy ulegają erozji. Zamiast nich pojawia się pluralizm perspektyw, często wzajemnie sprzecznych, co prowadzi do sytuacji, w której każdy ma „swoją prawdę” i swoje źródła.
Psychologicznie, cytat dotyka
kwestii poznawczego zniekształcenia znanego jako efekt Dunninga-Krugera, gdzie osoby o niskich kompetencjach często przeszacowują swoją wiedzę i umiejętności, podczas gdy osoby kompetentne zmagają się z efektem fałszywej skromności. W takim kontekście, ocenianie czyjejś inteligencji staje się subiektywne i często oparte na własnych, zniekształconych ramach odniesienia. Czy „głupszy” to ten, kto nie posiada wiedzy encyklopedycznej, czy może ten, kto mimo posiadania wiedzy nie potrafi jej zastosować w praktyce lub wyciągnąć logicznych wniosków? A może ten, kto jest niezdolny do empatii czy refleksji moralnej?
Ponadto, jest tu silny akcent na perspektywę społeczną i indywidualną. W świecie, gdzie komunikacja jest coraz bardziej zindywidualizowana (bańki informacyjne, algorytmy), trudniej jest o wspólną podstawę oceny. Każdy zanurzony jest w swojej własnej „rzeczywistości” kreowanej przez media społecznościowe czy preferowane źródła informacji, co dodatkowo zaciera granice między wiedzą a ignorancją. Problem nie do rozwiązania to nie tylko brak narzędzi, ale i fundamentalny brak wspólnego języka i wspólnych miar, które pozwoliłyby na taką ocenę, co prowadzi do pogłębiającej się
polaryzacji i niezrozumienia.