
Jedna osoba świata nie uratuje, ale może uratować siebie. I o to w gruncie rzeczy chodzi. Innymi słowy: gdyby każdy wziął w pełni odpowiedzialność za siebie, świat zostałby uratowany. A od odpowiedzialności za siebie uciec nie sposób. To jedyna nadzieja.
Kluczem do poprawy świata jest indywidualne wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie, ponieważ ucieczka od niej jest niemożliwa i bolesna.
Eichelberger dotyka istoty ludzkiego doświadczenia, ukazując paradoks jednostki w obliczu globalnych problemów. „Jedna osoba świata nie uratuje, ale może uratować siebie.” Ta sentencja jest fundamentem psychologicznego egoзму, rozumianego nie jako bezwzględne dążenie do własnej korzyści kosztem innych, lecz jako prymat pracy nad własnym wnętrzem. W psychoanalizie, podobna myśl rezonuje z koncepcją autonomii Ja i koniecznością przepracowania własnych kompleksów i traum, zanim będzie można efektywnie funkcjonować w społeczeństwie. Z psychologicznego punktu widzenia, ratowanie siebie to proces samopoznania, akceptacji swoich ograniczeń i potencjału, a także budowania odporności psychicznej. To zyskanie poczucia sprawczości i miejsca w świecie, które jest niezależne od zewnętrznych okoliczności. W nurcie psychologii humanistycznej, Maslowowska piramida potrzeb, choć niebezpośrednio, wskazuje na to, że prawdziwe spełnienie i zdolność do pomocy innym pojawiają się dopiero po zaspokojeniu podstawowych potrzeb i realizacji potencjału własnego.
„I o to w gruncie rzeczy chodzi. Innymi słowy: gdyby każdy wziął w pełni odpowiedzialność za siebie, świat zostałby uratowany.” Ten fragment ma wymiar głęboko społeczny i etyczny. Odpowiedzialność za siebie to nie tylko dbanie o własne potrzeby, ale również o swoje emocje, myśli, decyzje i ich konsekwencje. W terapii poznawczo-behawioralnej, praca nad dysfunkcyjnymi schematami myślowymi i nawykami jest przejawem tej odpowiedzialności. Prowadzi to do zdrowego funkcjonowania jednostki, która staje się mniej obciążeniem dla innych, a bardziej aktywnym i konstruktywnym członkiem społeczności. Eichelberger sugeruje, że chaos społeczny i globalne kryzysy są w dużej mierze wynikiem unikania tej indywidualnej odpowiedzialności. Kiedy ludzie nie biorą odpowiedzialności za swoje działania i skutki, przerzucają ją na innych, na system, na zewnętrzne okoliczności, tworząc kulturę roszczeniową i wzajemnego obwiniania.
„A od odpowiedzialności za siebie uciec nie sposób. To jedyna nadzieja.” Tutaj autor wprowadza element moralnego imperatywu i egzystencjalnej nieuchronności. Odpowiedzialność za siebie jest nieodłącznym elementem bycia człowiekiem. Nawet jeśli próbujemy jej unikać, jej konsekwencje – w formie wewnętrznego cierpienia, poczucia winy, poczucia pustki czy konfliktów z otoczeniem – prędzej czy później nas dopadną. To echo egzystencjalizmu, gdzie człowiek jest „skazany na wolność” i odpowiedzialność za każdy swój wybór. Nadzieja, o której mówi Eichelberger, leży w świadomej akceptacji tej odpowiedzialności jako drogi do prawdziwego rozwoju osobistego i, w konsekwencji, do tworzenia lepszego świata. To apel o introspekcję, samoświadomość i odwagę do mierzenia się z własnym wnętrzem, bo tylko w ten sposób można realnie wpływać na otaczającą rzeczywistość.