
Pierwszym krokiem na drodze do wyzdrowienia jest porzucenie nawyku, który nazywamy pozytywnym myśleniem.
Krytyka „pozytywnego myślenia” Matégo to wezwanie do porzucenia toksycznej pozytywności maskującej prawdziwe emocje, dla autentycznego uzdrowienia.
Cytat Gábora Matégo jest głęboko prowokacyjny i, z perspektywy psychologicznej, niezwykle trafny, szczególnie w kontekście współczesnej kultury, która często gloryfikuje „pozytywne myślenie” jako panaceum na wszelkie problemy. Maté odwraca ten konwencjonalny pogląd, sugerując, że ten właśnie nawyk – to, co nazywamy pozytywnym myśleniem – może być faktyczną przeszkodą na drodze do prawdziwego uzdrowienia i dobrostanu.
Zacznijmy od kontekstu. Gábor Maté jest znanym kanadyjskim lekarzem i pisarzem, specjalizującym się w uzależnieniach, traumie i chorobach autoimmunologicznych. Jego praca często podkreśla fundamentalne połączenie między umysłem a ciałem oraz wpływ ukrytej traumy i emocjonalnego niepokoju na zdrowie fizyczne. W tym świetle, jego krytyka „pozytywnego myślenia” nie jest atakiem na optymizm czy nadzieję, lecz na powierzchowną, często przymusową formę pozytywności, która maskuje prawdziwe uczucia i potrzeby.
Kluczowe znaczenie psychologiczne leży w rozróżnieniu między autentycznym optymizmem a toksycznym pozytywnym myśleniem. To drugie, Maté implikuje, polega na aktywnej supresji lub zaprzeczaniu negatywnym emocjom, bólowi, cierpieniu i trudnościom. Jest to mechanizm obronny, który choć pozornie „pozytywny”, w istocie blokuje dostęp do głębszych warstw samoświadomości i przetwarzania emocjonalnego. Jeśli konsekwentnie ignorujemy lub tłumimy niechciane uczucia, takie jak smutek, złość, lęk czy wstyd, te emocje nie znikają. Zamiast tego często manifestują się w postaci chorób fizycznych, uzależnień, chronicznego stresu, a nawet dysfunkcyjnych wzorców zachowań.
Z perspektywy filozoficzno-psychologicznej, odrzucenie tego nawyku „pozytywnego myślenia” jest aktem autentyczności i radykalnej akceptacji. Jest to zaproszenie do konfrontacji z pełnym spektrum ludzkiego doświadczenia, włączając w to ból i dyskomfort. Jest to również uznanie, że prawdziwe uzdrowienie wymaga często „zejścia w dół”, czyli zmierzenia się z tym, co trudne, bolesne i niepokojące. Dopiero po uznaniu i przepracowaniu tych emocji, a nie po ich ukrywaniu pod płaszczem „pozytywnego myślenia”, można osiągnąć trwałe zdrowie psychiczne i fizyczne. Rezygnacja z iluzorycznego „bezpieczeństwa” toksycznej pozytywności to pierwszy krok do głębszej introspekcji, samoakceptacji i prawdziwego, trwałego uzdrowienia. To uznanie, że pełnia życia obejmuje zarówno światło, jak i cień.