
Mamy tendencję do traktowania ciała tak, jakby było przebraniem służącym do zaspokajania wizerunkowych potrzeb naszego ego. Gdy ciało nie pasuje do naszych wizerunkowych obsesji, to się je łata, poprawia, koloruje, chirurgicznie modeluje, zamęcza nadmiernym treningiem, z restrykcyjną dietą… A potem się dziwimy, że przedmiotowo traktowane ciało wystawia nam rachunek w postaci jakiejś chronicznej choroby.
Traktowanie ciała jako obiektu spełniającego wizerunkowe obsesje ego prowadzi do jego wyczerpania i chorób.
Słowa Wojciecha Eichelbergera to głęboka refleksja nad współczesną relacją człowieka z własnym ciałem, ukazująca jej patologiczną stronę z perspektywy psychologii humanistycznej, psychodynamicznej i egzystencjalnej.
Kluczowe jest tu pojęcie „przebrania służącego do zaspokajania wizerunkowych potrzeb naszego ego”. To sugestia, że ciało przestało być postrzegane jako integralna część bytu, narzędzie do doświadczania świata i źródło samoświadomości. Zamiast tego, stało się zewnętrznym, plastycznym obiektem, którego główną funkcją jest projekcja idealnego „ja”. Ego, w tym kontekście, nie jest zdrowym poczuciem własnej tożsamości, lecz zbiorem zewnętrznych oczekiwań, społecznych norm piękna i często nierealistycznych wzorców.
Kiedy ciało nie pasuje do tych internalizowanych, ale zewnętrznie uwarunkowanych „wizerunkowych obsesji”, uruchamia się mechanizm „naprawiania”. Mamy tu do czynienia z kompensacyjnymi zachowaniami, takimi jak diety, treningi czy operacje plastyczne. Te działania, choć pozornie racjonalne i proaktywne, są w rzeczywistości wyrazem głębokiego lęku przed odrzuceniem, niską samooceną i dysocjacją między umysłem a ciałem. Ciało nie jest już „moim ciałem”, lecz „ciałem, które musi wyglądać” – staje się projekcją narcystycznych ambicji ego.

Czy Twój związek Cię wspiera,
czy wyczerpuje?
Jeśli w relacji czujesz samotność lub zagubienie, to znak, że czas odzyskać siebie i stworzyć związek, który naprawdę będzie Cię wspierać 🤍

Odzyskaj wewnętrzny spokój i pewność siebie.
Zbuduj trwałe poczucie własnej wartości.

Ranisz siebie, bo chronisz
wewnętrzne dziecko?
To ta odrzucona część Ciebie, która wciąż czeka na poczucie bezpieczeństwa, uznanie i miłość. I tylko Ty możesz ją nimi obdarzyć🤍
Eichelberger trafnie określa to jako „przedmiotowe traktowanie ciała”. Ciało, sprowadzone do roli narzędzia, które ma spełniać oczekiwania, traci swoją autonomię i wewnętrzną mądrość. Nie jest już słuchane, lecz jest wymagane, aby dostosować się do narzuconego obrazu. Konsekwencją tego jest „rachunek w postaci jakiejś chronicznej choroby”. Choroba chroniczna, w tym kontekście, może być interpretowana nie tylko jako fizyczne wyczerpanie organizmu, ale i jako psychologiczna konsekwencja długotrwałego ignorowania sygnałów ciała, tłumienia emocji i ciągłego napięcia związanego z próbą utrzymania idealnego wizerunku. Może to być somatyzacja psychicznego cierpienia, forma protestu organizmu przeciwko jego instrumentalizacji. Ciało, będąc w istocie częścią naszego „ja”, buntuje się przeciwko byciu traktowanym jako obcy obiekt. Jest to przypomnienie, że prawdziwa kondycja człowieka wymaga harmonii między psychiką a fizycznością, a brak tej harmonii prowadzi do cierpienia na obu płaszczyznach.