
Broda rośnie, rozumu nie przybywa.
Wiek nie gwarantuje mądrości. Rozwój psychiczny to świadomy wysiłek, niezależny od automatycznego procesu starzenia się.
„Broda rośnie, rozumu nie przybywa.” – to przysłowie, które na pierwszy rzut oka wydaje się być jedynie cyniczną obserwacją starzenia się, ale zagłębiając się w jego treść, odkrywamy bogactwo psychologicznych i filozoficznych implikacji. W swej istocie, cytat ten dotyka fundamentalnego rozróżnienia między rozwojem fizycznym a procesem dojrzewania psychicznego.
Fizyczne starzenie się, symbolizowane przez rosnącą brodę, jest procesem automatycznym i nieuchronnym. Nie wymaga wysiłku ani zaangażowania ze strony jednostki. Jest to pasywny strumień biologiczny. Jednakże, przysłowie to podważa powszechne, choć często błędne, założenie, że wraz z wiekiem automatycznie przybywa mądrości, doświadczenia czy, jak to ujęto, „rozumu”. Ta „broda” to zatem jedynie zewnętrzny atrybut, który niekoniecznie odzwierciedla wewnętrzny stan umysłu.
Psychologicznie, to stwierdzenie jest potężną przestrogą przed prymitywnym myśleniem asocjacyjnym. Ludzie mają tendencję do łączenia zewnętrznych oznak z wewnętrznymi cechami. Siwe włosy czy zmarszczki bywają stereotypowo kojarzone z mądrością i doświadczeniem. Przesłowie to brutalnie demaskuje ten błąd poznawczy, wskazując, że sama metryka wieku jest niewystarczającym wskaźnikiem dojrzałości psychicznej, intelektualnej czy emocjonalnej. Prawdziwy „rozum” – czyli zdolność do refleksji, krytycznego myślenia, empatii, samoregulacji i mądrego postępowania – nie jest darem, który otrzymujemy z upływem lat.
Cytat ten podkreśla również znaczenie świadomego wysiłku w procesie rozwoju psychicznego. Podczas gdy broda rośnie sama, „rozumu” trzeba nabywać przez całe życie. Wymaga to otwartości na nowe doświadczenia, zdolności do nauki na błędach, aktywnego poszukiwania wiedzy, refleksji nad własnymi przekonaniami i zachowaniami. Można postrzegać to jako wezwanie do ciągłego samodoskonalenia, gdzie dojrzałość nie wynika z biologicznych procesów, lecz z aktywnej pracy nad sobą. Niejeden psycholog rozwojowy zgodziłby się, że proces dojrzewania psychicznego jest znacznie bardziej złożony i wymagający niż rozwój fizyczny.
W dobie, gdzie często ceni się pozory i zewnętrzne atrybuty, przysłowie to służy jako rodzaj sceptycyzmu wobec powierzchowności. Zmusza nas do głębszej analizy i kwestionowania automatycznych założeń, a także do skupienia się na jakości wewnętrznego świata, a nie jedynie na upływającym czasie. Jest to przypomnienie, że prawdziwa wartość człowieka tkwi w jego „rozumie” – jego zdolności do rozumienia świata i siebie, a nie w biologicznych cechach, które z biegiem lat pojawiają się same.