
Kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo nam przychodzi dawać chorym dobre rady.
Łatwość udzielania rad chorym przez zdrowych wynika z braku doświadczenia cierpienia i projekcji własnego „zdrowego” stanu na innych, ignorując ich ograniczenia.
Kiedy zdrowie mentalne staje się uprzywilejowanym narzędziem dawania rad
Cytat Terencjusza, „Kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo nam przychodzi dawać chorym dobre rady”, jest głęboko penetrującym spostrzeżeniem dotyczącym ludzkiej psychiki i dynamiki relacji międzyludzkich, zwłaszcza w kontekście nierównowagi. Dotyka on fundamentalnej asymetrii w percepcji i doświadczaniu świata, która ma swoje korzenie zarówno w psychologii poznawczej, jak i społecznej.
Z perspektywy psychologii poznawczej, zdrowie – fizyczne czy, co ważniejsze dla tego cytatu, psychiczne – zapewnia pewną „przejrzystość umysłu”. Kiedy nie jesteśmy obciążeni cierpieniem, stresem, bólem czy chorobą, nasze zasoby poznawcze są w pełni dostępne. Jesteśmy w stanie myśleć klarownie, analizować sytuacje z dystansu, przewidywać konsekwencje i generować rozwiązania. Ta łatwość w myśleniu racjonalnym, niezakłóconym przez dyskomfort, prowadzi do poczucia kompetencji i, niestety, czasami moralnej wyższości. Mamy tendencję do przypisywania sobie zdolności empatii, podczas gdy w rzeczywistości jest to często projekcja naszego stanu wewnętrznego na osobę cierpiącą. Ta racjonalność, owoc zdrowia, staje się narzędziem udzielania rad, które z naszej perspektywy wydają się „dobre” lub „oczywiste”, ponieważ pomijają one subiektywny wymiar cierpienia i ograniczenia wynikające z choroby.
Z punktu widzenia psychologii społecznej, cytat ten podkreśla znaczenie perspektywy i doświadczenia życia. Osoba „zdrowa” często nie ma dostępu do wewnętrznego świata osoby „chorej”. Choroba, czy to fizyczna, czy psychiczna (np. depresja, lęk), nie jest tylko brakiem zdrowia; jest to stan charakteryzujący się ograniczeniami poznawczymi, emocjonalnymi i behawioralnymi. Mgła mózgu, brak motywacji, paraliżujący strach, dystorsja percepcji – te elementy są realnymi przeszkodami w funkcjonowaniu i stosowaniu „dobrych rad”. Kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo nam popaść w błąd atrybucji, przypisując problemy choroby całkowicie czynnikom wewnętrznym osoby chorej (np. „brakuje jej silnej woli”), zamiast dostrzec wpływ samej choroby i jej biologicznych, psychologicznych i społecznych uwarunkowań. Udzielane rady stają się oderwane od rzeczywistości cierpiącej osoby, a nawet mogą wzmocnić jej poczucie izolacji i winy, ponieważ sugerują, że rozwiązanie jest proste, a ona sama nie jest w stanie go wdrożyć.
Dodatkowo, cytat zwraca uwagę na narcystyczny aspekt dawania rad. Dawanie rad może służyć podtrzymaniu własnego poczucia wartości i kompetencji. Jest to forma afirmacji własnego stanu zdrowia i racjonalności, a jednocześnie subtelna demonstracja dystansu od „słabości” czy „choroby” innej osoby. Osoby zdrowe mogą czuć się „pomocne” lub „moralne”, udzielając rad, nie zawsze zastanawiając się, czy ich rady są rzeczywiście adekwatne czy pomocne dla odbiorcy, czy też po prostu odzwierciedlają ich własną, uprzywilejowaną pozycję.
Podsumowując, cytat Terencjusza jest lekcją pokory i empatii. Przypomina nam, że prawdziwe wsparcie wymaga wejścia w perspektywę drugiej osoby, zrozumienia jej ograniczeń i uznania, że nasze własne doświadczenie zdrowia nie jest uniwersalną miarą dla wszystkich. Zamiast szybkich rad, często potrzebne jest najpierw głębokie słuchanie, walidacja cierpienia i autentyczne zrozumienie.