
Ludzkość jednak robi postępy. Za każdym razem sądzi się ludobójców humanitarniej.
Kpiący aforyzm Leca ujawnia paradoks: ludzkość złagodniała wobec ludobójców, nie wyeliminowała jednak samej istoty zbrodni.
Cyniczna aforyzm Stanisława Jerzego Leca, że „Ludzkość jednak robi postępy. Za każdym razem sądzi się ludobójców humanitarniej”, to głęboko filozoficzno-psychologiczna refleksja nad naturą ludzkiego postępu moralnego i sprawiedliwości. Na pierwszy rzut oka, zdanie to może wydawać się paradoksalne, wręcz szokujące, zestawiając niewyobrażalną zbrodnię ludobójstwa z pozornym postępem w sposobie traktowania jej sprawców. Lecz właśnie w tym paradoksie kryje się kwintesencja jego przenikliwości.
Z psychologicznego punktu widzenia, Lec dotyka ludzkiej tendencji do racjonalizacji i eufemizacji okrucieństwa. Postęp w „humanitarności” osądzania ludobójców nie oznacza bynajmniej poprawy naszej moralnej wrażliwości na ofiary, lecz raczej, że nasza kolektywna psychika wypracowała mechanizmy, by sam proces wymierzania sprawiedliwości był mniej drastyczny i odbijający się echem dawnych, barbarzyńskich form pomsty. To jest subtelna gra pomiędzy pragnieniem sprawiedliwości a unikaniem własnej moralnej odpowiedzialności za okrucieństwo, nawet wobec okrutników. Społeczeństwo, aby utrzymać iluzję swojego cywilizacyjnego postępu, musi uchodzić za „humanitarne” nawet w obliczu największych zbrodni, co prowadzi do sytuacji, gdzie forma sądownictwa – procedury, warunki uwięzienia – staje się ważniejsza niż pełna skala potępienia dla popełnionych czynów.

Ranisz siebie, bo chronisz
wewnętrzne dziecko?
To ta odrzucona część Ciebie, która wciąż czeka na poczucie bezpieczeństwa, uznanie i miłość. I tylko Ty możesz ją nimi obdarzyć🤍

W świecie, który każe Ci być kimś, odważ się być sobą.
Radykalna samoakceptacja to zaproszenie do wewnętrznej wolności.
Zobacz, czym jest i jak wiele może Ci dać!
Filozoficznie, Lec kwestionuje samą ideę postępu moralnego. Czy prawdziwy postęp polega na łagodniejszym traktowaniu zbrodniarzy, czy raczej na wyeliminowaniu możliwości powstawania takich zbrodni? Aforyzm sugeruje, że nasza ewolucja cywilizacyjna jest powierzchowna, skupiająca się na zewnętrznej fasadzie, nie zaś na głębi ludzkiej natury. Mimo że zmieniamy formy karania, fundamentalna zdolność do okrucieństwa pozostaje, a nasza „humanitarność” wydaje się być jedynie cienką warstwą lakieru na nadal istniejącej brutalności. To jest gorzka ironia – postęp, owszem, jest, ale w bardzo specyficznym, wręcz perwersyjnym sensie, który niekoniecznie świadczy o moralnym wzroście, a raczej o wyrafinowaniu naszych metod radzenia sobie z własnymi demonami w sposób, który pozwala nam zachować pozory cywilizacji.