
Miłość jest jak narkotyk. Na początku odczuwasz euforię, całkowicie poddajesz się nowemu uczuciu. A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować.
Miłość to neurobiologiczna euforia, aktywująca mózgowe ośrodki przyjemności, lecz iluzja kontroli prowadzi do ryzyka emocjonalnego uzależnienia, jak narkotyk.
Miłość jako narkotyk: Filozoficzno-psychologiczna perspektywa
Cytat Paulo Coelho, porównujący miłość do narkotyku, kondensuje w sobie głębokie spostrzeżenia na temat natury ludzkich pragnień, mechanizmów uzależnienia oraz iluzoryczności kontroli, zwłaszcza w obliczu silnych emocji. Z perspektywy filozoficznej, miłość, podobnie jak narkotyk, staje się transcendentnym doświadczeniem, które wyrywa nas z szarej rzeczywistości, oferując wizję intensywności i pełni. To poszukiwanie sensu i znaczenia, projektowanie naszych najgłębszych potrzeb na drugiego człowieka, czyniące go obiektem niemal boskim. W początkowej fazie, opisana euforia to nic innego jak stan, w którym nasze ego zostaje częściowo zawieszone, a granice między "ja" a "ty" zacierają się, prowadząc do poczucia jedności i wszechogarniającego szczęścia. Jest to ucieczka od samotności, poszukiwanie drugiej połówki, która wypełni wewnętrzną pustkę, zgodnie z platońską ideą androgyna.

Czy wiesz, że relacje z matką są kanwą
dla wszystkich innych relacji, jakie nawiązujesz w życiu?
Poznaj mechanizmy, które kształtują Cię od dzieciństwa.
Odzyskaj władzę nad sobą i stwórz przestrzeń dla nowych relacji – z matką, córką, światem i samą sobą 🤍

W świecie, który każe Ci być kimś, odważ się być sobą.
Radykalna samoakceptacja to zaproszenie do wewnętrznej wolności.
Zobacz, czym jest i jak wiele może Ci dać!
Psychologicznie, porównanie do narkotyku jest niezwykle trafne. Na poziomie neurobiologicznym, miłość aktywuje te same ośrodki nagrody w mózgu co substancje psychoaktywne, prowadząc do wydzielania dopaminy – neuroprzekaźnika odpowiedzialnego za uczucie przyjemności i motywacji. Ta początkowa euforia to nic innego jak chemiczna burza, która dosłownie "uzależnia" nas od źródła tych przyjemnych doznań – drugiej osoby. Pragnienie "więcej" odzwierciedla naturalną tendencję mózgu do adaptacji. Aby utrzymać ten sam poziom pobudzenia, potrzebujemy większej dawki bodźca. To klasyczny mechanizm tolerancji. Coelho genialnie uchwycił moment między zauroczeniem a pełnym uzależnieniem: „I choć jeszcze nie wpadłeś w nałóg, poczułeś już jej smak i wierzysz, że będziesz mógł nad nią panować.” To jest sedno ludzkiej naiwności i racjonalizacji. Nasza racjonalna część umysłu, kora przedczołowa, próbuje kontrolować impulsy i emocje, lecz w obliczu intensywnego doznania łatwo ulega złudzeniu samokontroli. Wierzymy, że możemy zapanować nad uczuciem, ponieważ nie postrzegamy go jeszcze jako problemu, lecz jako błogosławieństwo. To moment, w którym granica między zdrowym przywiązaniem a potencjalnie destrukcyjną obsesją staje się niebezpiecznie cienka. Ta iluzja kontroli jest częstym elementem wielu uzależnień – początkowo to my "używamy" substancji lub uczucia, później to one zaczynają "używać" nas. Miłość, w tym kontekście, staje się potężną siłą, która, choć przynosi radość, może również prowadzić do bolesnego uzależnienia emocjonalnego i utraty autonomii, gdy nasze szczęście zbyt mocno powiążemy z drugą osobą.