
Na samobójstwo najlepszym lekarstwem jest dobroć. Ciężaru życia zbyt często nie może udźwignąć serce człowieka, które się czuje tak strasznie samotne na świecie.
Dobroć leczy samotność, podstawową przyczynę samobójstwa, odbudowując połączenie i wartość cierpiącego serca.
Cytat Marii Grossek-Koryckiej w przejmujący sposób dotyka istoty ludzkiego cierpienia i wskazuje drogę ku jego ukończeniu, czyniąc to z głęboką psychologiczną i filozoficzną precyzją. Kiedy autorka mówi, że „Na samobójstwo najlepszym lekarstwem jest dobroć”, wskazuje na fundamentalną ludzką potrzebę połączenia i walidacji, która często jest niedostrzegana w obliczu krańcowego cierpienia. Samobójstwo, z psychologicznego punktu widzenia, rzadko jest pragnieniem śmierci samej w sobie, lecz raczej pragnieniem ucieczki od nieznośnego bólu, od poczucia bezwyjściowości i absolutnej beznadziejności. To ból, który paraliżuje zdolność do zobaczenia alternatywnych rozwiązań, a często wynika z głębokiego poczucia izolacji i braku zrozumienia. Dobroć, w tym kontekście, nie jest jedynie płytkim aktem życzliwości, ale raczej głębokim i pełnym empatii aktem rozpoznania człowieczeństwa w cierpiącej osobie. Jest to akt, który przenika barierę samotności, oferując poczucie bycia widzianym, słyszanym i wartościowym. To potwierdzenie, że czyjeś istnienie ma znaczenie, nawet gdy sam człowiek w to zwątpił. Dobroć ta może przybrać formę aktywnego słuchania bez oceniania, okazywania troski, dzielenia się zasobami czy po prostu obecności. Jej moc leży w zdolności do odbudowania poczucia więzi międzyludzkiej, które jest podstawą ludzkiego dobrostanu i odporności psychicznej.
Druga część cytatu, „Ciężaru życia zbyt często nie może udźwignąć serce człowieka, które się czuje tak strasznie samotne na świecie”, stanowi diagnozę tego pierwotnego bólu. Samotność, o której mowa, niekoniecznie odnosi się do braku fizycznej obecności innych osób, lecz do egzystencjalnej samotności – poczucia, że nikt nie jest w stanie w pełni zrozumieć wewnętrznej walki, że jest się osamotnionym w swoim cierpieniu. To jest ten „ciężar życia”, który nierzadko narasta przez lata, składając się z niespełnionych oczekiwań, traumatycznych doświadczeń, poczucia winy, wstydu czy po prostu chronicznego braku poczucia przynależności. Kiedy serce czuje się „strasznie samotne”, jego zdolność do radzenia sobie z codziennymi wyzwaniami, do czerpania radości i nadziei, jest drastycznie ograniczona. W psychologii humanistycznej, a zwłaszcza w pismach Carla Rogersa, podkreśla się znaczenie bezwarunkowej akceptacji i empatii dla samorozwoju i psychicznej równowagi. Brak tych elementów prowadzi do dezintegracji Ja i poczucia alienacji. Cytat ten jest alarmującym wołaniem o empatię i aktywne wparcie dla tych, którzy czują się osamotnieni w swoim cierpieniu, podkreślając, że ludzkie serce, choć niezwykle odporne, ma swoje granice wytrzymałości, zwłaszcza gdy brakuje mu wsparcia i połączenia z innymi. Dobroć jest więc nie tylko lekarstwem, ale i zapobiegawczą siłą budującą odporność na samotność i beznadziejność.