
Najbardziej zawoalowaną formą dyskryminacji jest tolerancja.
Tolerancja, choć pozorna cnota, może utrzymywać nierówności, oferując akceptację zamiast prawdziwej równości i integracji.
Paradoks tolerancji jako dyskryminacji
Cytat Andrzeja Majewskiego, „Najbardziej zawoalowaną formą dyskryminacji jest tolerancja”, uderza w samo sedno złożoności ludzkich interakcji społecznych i norm moralnych. Z psychologicznego punktu widzenia, jego głębia tkwi w ujawnieniu subtelnych mechanizmów władzy i nierówności, które mogą maskować się pod płaszczykiem pozornej akceptacji.
Tradycyjnie, tolerancja postrzegana jest jako cnota, akt szacunku wobec odmienności, akceptacja tego, co obce. Jednakże, psychologia społeczna i filozofia polityczna od dawna wskazują na jej dwuznaczną naturę. Kiedy tolerujemy kogoś lub coś, implikujemy istnienie normy, od której ten ktoś lub to coś odbiega. Tolerowanie sugeruje, że „My” (grupa dominująca, norma) pozwalamy „Im” (grupa mniejszościowa, odmienność) na istnienie, zamiast akceptować ich jako równych, bezwarunkowych i pełnoprawnych partnerów w społeczeństwie. W tym kontekście, tolerancja staje się zaledwie łaską, a nie równością, aktem jednostronnego przyzwolenia ze strony silniejszej strony wobec słabszej.

Ranisz siebie, bo chronisz
wewnętrzne dziecko?
To ta odrzucona część Ciebie, która wciąż czeka na poczucie bezpieczeństwa, uznanie i miłość. I tylko Ty możesz ją nimi obdarzyć🤍

Czy wiesz, że relacje z matką są kanwą
dla wszystkich innych relacji, jakie nawiązujesz w życiu?
Poznaj mechanizmy, które kształtują Cię od dzieciństwa.
Odzyskaj władzę nad sobą i stwórz przestrzeń dla nowych relacji – z matką, córką, światem i samą sobą 🤍
Majewski zwraca uwagę na tę zawoalowaną formę. Dyskryminacja jawna jest brutalna i łatwa do rozpoznania. Diskryminacja zawoalowana, czyli tolerancja, jest znacznie bardziej podstępna. Daje złudzenie akceptacji, podczas gdy w rzeczywistości utrzymuje hierarchię. Osoba „tolerowana” często nadal doświadcza subtelnych form marginalizacji, wykluczenia, a jej tożsamość może być sprowadzana do bycia „innym”, co jest akceptowalne, ale nigdy w pełni zintegrowane. Może to prowadzić do internalizacji poczucia „inności” i niższości u tolerowanych grup, co ma poważne konsekwencje dla ich samooceny i dobrostanu psychicznego.
Z psychologicznego punktu widzenia, akt tolerowania często wynika z pozycji dominującej. To ci, którzy posiadają władzę społeczną, kulturową czy polityczną, decydują, co i kogo „tolerować”. Ten akt tolerancji nie prowadzi do prawdziwej integracji czy równości, lecz jedynie do utrzymania status quo w nieco uprzejmiejszej formie. Prawdziwą akceptacją jest uznanie różnorodności jako naturalnego elementu społeczeństwa, bez potrzeby „tolerowania” czyjegoś istnienia. W głębszym sensie, cytat Majewskiego zachęca do refleksji nad tym, czy nasze intencje tolerancyjne faktycznie prowadzą do równości, czy też nieświadomie umacniają istniejące podziały i poczucie „inności”.