
Nie starzeje się ten, kto nie ma na to czasu.
Kto aktywnie żyje, skupiony na celach i pasjach, ten psychologicznie "nie ma czasu" na odczuwanie ciężaru starości, zachowując młody duch.
Koncepcja starzenia się w świetle perspektywy psychologicznej
Cytat Benjamina Franklina, „Nie starzeje się ten, kto nie ma na to czasu”, na pierwszy rzut oka wydaje się być jedynie bon motem o pozytywnym nastawieniu. Jednak z perspektywy psychologicznej i filozoficznej, kryje w sobie znacznie głębsze znaczenie, dotykające samych fundamentów naszej percepcji czasu, tożsamości i sensu życia. Franklin, jako człowiek niezwykle aktywny, wynalazczy i zaangażowany, doskonale rozumiał, że starość nie jest jedynie procesem biologicznym, ale przede wszystkim konstruktem psychologicznym – subiektywnym doświadczeniem i postawą wobec upływających lat.
Kluczowe w tym zdaniu jest pojęcie „nie mieć czasu na starzenie się”. Nie chodzi tu o magiczne zatrzymanie procesów biologicznych, ale o zaangażowanie w życie na tak wielu płaszczyznach, że uwaga i energia jednostki są skierowane na tworzenie, działanie, uczenie się i interakcję, zamiast na introspekcję związaną z upływającym czasem i z koncepcją starości jako spadku. W psychologii rozwoju, zwłaszcza w teoriach dotyczących pomyślnego starzenia się (ang. successful aging), podkreśla się rolę aktywności i zaangażowania w utrzymaniu dobrostanu psychicznego i fizycznego. Ludzie, którzy angażują się w nowe wyzwania, utrzymują aktywne kontakty społeczne, rozwijają swoje pasje czy uczą się nowych rzeczy, często zgłaszają wyższą satysfakcję z życia i mniejsze poczucie obciążenia wiekiem. Dzieje się tak, ponieważ ich uwaga jest skupiona na celach przyszłych i bieżących wysiłkach, a nie na retrospektywnym żalu za minionym i lękiem przed nadchodzącym.
Co więcej, cytat ten odwołuje się do koncepcji flow (przepływu) Mihaly’ego Csikszentmihalyi’ego – stanu głębokiego zaangażowania, w którym zanika poczucie czasu i samoświadomość. Kiedy jesteśmy w stanie przepływu, pochłonięci wymagającym, ale satysfakcjonującym zadaniem, umysł nie ma przestrzeni na kontemplację własnego fizycznego pogorszenia czy myśli o przemijaniu. Jest całkowicie zaabsorbowany chwilą obecną. Starzenie się w tym kontekście staje się więc nie tyle procesem fizycznym, co stanem umysłu, który można do pewnego stopnia modulować poprzez świadome zaangażowanie i ukierunkowanie uwagi. Osoba, która wciąż ma projekty, cele i dążenia, nie ma „czasu” na stagnację, na rozpamiętywanie strat czy na identyfikowanie się wyłącznie z ograniczeniami, jakie niesie wiek biologiczny. Jej tożsamość jest dynamiczna, a nie statyczna, koncentrująca się na wzroście i możliwościach, a nie na regresie. W ten sposób, Franklinowska mądrość staje się psychologicznym manifestem promującym aktywne, celowe i zaangażowane życie jako antidotum na psychologiczne i społeczne stygmaty starości.