
Niekiedy małżeństwo jest jak nużący, wciąż oglądany film, lecz nie wypada, będąc w towarzystwie, wyjść z kina.
Małżeństwo jako "nużący film" to utrata sensu; pozostanie symbolizuje strach przed społeczną oceną i wyuczoną bezradność.
Filozoficzno-Psychologiczna Analiza Cynizmu Małżeńskiego: Metafora Kina
Cytat Lidii Jasińskiej, „Niekiedy małżeństwo jest jak nużący, wciąż oglądany film, lecz nie wypada, będąc w towarzystwie, wyjść z kina”, stanowi głębokie, filozoficzno-psychologiczne spojrzenie na dynamikę długotrwałych związków, ujawniając warstwy konformizmu, inercji i społecznej presji. Metafora kina jest tu niezwykle trafna. Film symbolizuje sam związek małżeński – narrację, w której partnerzy odgrywają swoje role. Początkowo porywający, z czasem może stać się „nużący”, powtarzalny, pozbawiony świeżości i dreszczyku emocji. Ta nuda nie jest jedynie brakiem ekscytacji; jest oznaką utraty znaczenia i spontaneity , które są fundamentami psychologicznego dobrostanu w relacji.
Kluczowe w cytacie jest jednak zdanie: „lecz nie wypada, będąc w towarzystwie, wyjść z kina”. Tutaj wkracza wymiar społeczny i kulturowy. „Towarzystwo” to nic innego jak oczekiwania społeczne, normy, postrzeganie rozwodu jako porażki, stygmatyzacja „singla” w średnim wieku, czy też proste, lecz potężne – „co powiedzą ludzie?”. Wyjście z kina, czyli zakończenie małżeństwa, wiąże się w tym kontekście z lękiem przed oceną, utratą statusu społecznego, a także z internalizacją społecznych skryptów szczęścia, które często forsują obraz „doskonałej rodziny”.
Z psychologicznego punktu widzenia, tkwienie w „nużącym filmie” jest wynikiem złożonego splotu mechanizmów obronnych i dysfunkcji. Możemy mówić o wyuczonej bezradności – skoro próby zmiany „scenariusza” filmu nie przynosiły rezultatu, partnerzy przestają wierzyć w możliwość poprawy. Pojawia się także koszt utopiony (sunk cost fallacy) – inwestycje czasowe, emocjonalne i materialne w związek skłaniają do jego kontynuowania, pomimo braku satysfakcji, w nadziei, że „coś się zmieni”, lub po prostu z żalu za zainwestowanym wysiłkiem.
Co więcej, lęk przed nieznanym, przed samotnością lub przed koniecznością ponownego budowania życia, skłania do pozostawania w strefie komfortu, nawet jeśli jest to komfort pozorny. Cytat ten jest więc przejmującą diagnozą społeczeństwa, w którym instytucja małżeństwa, choć często pozbawiona wewnętrznego życia, jest podtrzymywana przez zewnętrzne naciski, prowadząc do długotrwałego cierpienia w milczeniu i poczuciu uwięzienia.