
Oto natura pospólstwa: albo służalczo się płaszczy, albo bezczelnie się panoszy; wolności, która jest pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, ani cierpliwie budować, ani utrzymać nie umie.
Ludzie pod presją władzy/bezsilności popadają w skrajności – uległość lub bezczelność, nie umiejąc budować wolności opartej na równowadze i dojrzałości.
Cytat Liwiusza, opisujący naturę „pospólstwa”, niezwykle trafnie odzwierciedla głęboko zakorzenione w psychice ludzkiej mechanizmy radzenia sobie z władzą, autonomią i lękiem. Autor, choć posługuje się terminem „pospólstwo” w kontekście starożytnym, dotyka uniwersalnego wzorca zachowań obserwowanej w każdej grupie społecznej – od najmniejszych wspólnot po całe narody – gdy pojawia się dysproporcja sił lub brak ugruntowanej struktury.
Przede wszystkim, „służalcze płaszczenie się” można interpretować jako reakcję na lęk i poczucie bezsilności. Jest to strategia przetrwania charakteryzująca się uległością, konformizmem i poszukiwaniem bezpieczeństwa w podporządkowaniu silniejszemu autorytetowi. Psychologicznie, wynika to z potrzeby afiliacji i unikania zagrożeń. Osoby, które przyjmują tę postawę, często rezygnują z własnej podmiotowości i autonomii, oddając odpowiedzialność za swoje życie w ręce innych. Mogą to być jednostki obdarzone słabym ego, niską samooceną, lub też grupy, które doświadczyły traumy, opresji lub długotrwałej niestabilności. Rezygnacja z wolności jest tu ceną za poczucie bezpieczeństwa – nawet jeśli jest to bezpieczeństwo pozorne.
Z drugiej strony, „bezczelne panoszenie się” to często reakcja na nagłe zdobycie władzy lub uwolnienie się od opresji, której towarzyszy brak dojrzałości emocjonalnej i społecznej. Jest to manifestacja niezrozumiałego poczucia omnipotencji, połączonego z agresją i brakiem empatii. Osoby panoszące się, w rzeczywistości często maskują własne lęki i niepewność. Przejmowanie kontroli w sposób autorytarny, a sometimes wręcz okrutny, może być próbą kompensacji wcześniejszych doświadczeń bezsilności lub braku uznania. Wolność, w tym przypadku, jest mylnie interpretowana jako bezgraniczna swawola, brak odpowiedzialności i możliwość dominacji nad innymi. To zachowanie jest więc często wyrazem niedojrzałości psychologicznej, gdzie wolność nie jest rozumiana jako równowaga między prawami a obowiązkami, ale jako licencja na bezkarne działanie.
Liwiusz wskazuje, że „wolności, która jest pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, ani cierpliwie budować, ani utrzymać nie umie”. To kluczowy wniosek. Prawdziwa wolność – rozumiana jako zdolność do samodzielnego myślenia, odpowiedzialnego działania i współtworzenia społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku – wymaga dojrzałości psychologicznej, samoregulacji i empatii. Wymaga zdolności do przyjmowania perspektywy innych, negocjowania, kompromisu i budowania zaufania. Nie jest to stan naturalny, ale raczej proces, który wymaga zarówno indywidualnego wysiłku, jak i sprzyjających warunków społecznych. Tę wolność można utracić przez powrót do skrajności – albo w objęcia autorytarnego reżimu (służalczość), albo anarchii i tyranii jednostek (panoszenie się).
Psychologicznie rzecz biorąc, cytat Liwiusza jest więc studium ludzkiej natury w obliczu władzy i bezsilności. Pokazuje, jak brak dojrzałości, lęk i niewłaściwe rozumienie autonomii prowadzą do destrukcyjnych wzorców zachowań, uniemożliwiając budowanie stabilnego i sprawiedliwego społeczeństwa. To uniwersalne ostrzeżenie przed skrajnościami i przypomnienie o odpowiedzialności, jaka wiąże się z prawdziwą wolnością.