
Taki napis na grobie by mnie cieszył: Nie byle kto, bo byle czym się cieszył.
Chcę być pamiętany jako osoba, która odnalazła głęboki sens i radość w prostocie życia, nie potrzebując spektakularnych osiągnięć.
Głębokie Zmęczenie Kondycją Ludzką w Słowach Sztaudyngera: Od Bycia do Posiadania
Cytat Jana Sztaudyngera: „Taki napis na grobie by mnie cieszył: Nie byle kto, bo byle czym się cieszył” jest zwięzłym, lecz potężnym komentarzem do ludzkiej kondycji, który rezonuje z głębokimi nurtami filozofii egzystencjalnej i psychologii humanistycznej. Na pierwszy rzut oka, może wydawać się pochwałą skromności i prostoty życia. Jednakże, jego prawdziwa głębia leży w subtelnej grze słów, która ujawnia złożoność ludzkiej tożsamości, wartości i poszukiwania sensu.
„Nie byle kto” – te słowa stanowią punkt wyjścia do introspekcji. Psychologicznie, odnoszą się do potrzeby autonomii, indywidualności i poczucia własnej wartości. W skrajnym ujęciu, jest to dążenie do wyróżnienia się z anonimowego tłumu, do bycia podmiotem, a nie przedmiotem życia. Filozoficznie, można to interpretować jako pragnienie transcendencji, wyjścia poza ramy powszechnej przeciętności, w której jednostka może łatwo zagubić swoją autentyczność. Nie jest to pragnienie elitarności w sensie statusu społecznego, lecz raczej dążenie do wewnętrznej „jakości bycia”, do posiadania głębokiego, osobistego sensu.
Kluczowe staje się jednak drugie członek zdania: „bo byle czym się cieszył”. Tutaj Sztaudynger serwuje nam paradoks. Akceptacja „byle czego” – prostych, często pomijanych aspektów życia – nie jest oznaką braku ambicji czy rezygnacji. Wręcz przeciwnie, jest to świadomy wybór, który świadczy o dojrzałości psychologicznej i zdolności do głębszej percepcji. To odwrócenie uwagi od konsumpcjonizmu i nieustannego dążenia do posiadania „więcej” i „lepiej”. Psychologicznie, jest to wyraz osiągnięcia stanu, w którym poczucie szczęścia i spełnienia nie jest uzależnione od zewnętrznych czynników, akceptacji społecznej czy materialnego bogactwa. Jest to umiejętność czerpania radości z małych rzeczy, z chwil obecnych, z wewnętrznego spokoju. Filozoficznie, można to łączyć z myślą stoicką o kontroli nad własnym wnętrzem i akceptacji tego, co jest poza naszą kontrolą. To także echo buddyjskich nauk o nieprzywiązywaniu się do rzeczy materialnych i ulotnych przyjemności.

W świecie, który każe Ci być kimś, odważ się być sobą.
Radykalna samoakceptacja to zaproszenie do wewnętrznej wolności.
Zobacz, czym jest i jak wiele może Ci dać!
Kombinacja „nie byle kto” i „byle czym się cieszył” tworzy portret osoby, która osiągnęła wewnętrzną wolność. Jest to jednostka, która jest na tyle pewna siebie i zakorzeniona w swoich wartościach, że nie potrzebuje zewnętrznych walidacji ani spektakularnych osiągnięć, by czuć się spełnioną. Jej radość płynie z autentycznego doświadczania życia, z doceniania jego prostoty, a nie z gromadzenia dóbr czy gonienia za iluzorycznymi celami. To hołd dla egzystencji z pełną świadomością i wdzięcznością, niezależnie od jej pozornej wielkości czy małości.
W kontekście psychologicznym, jest to pragnienie życia w zgodzie z własnym „ja” – bez masek, bez potrzeby imponowania, w autentyczności. To aspiracja do wewnętrznego bogactwa, które pozwala dostrzec piękno w tym, co inni mogą uznać za nieznaczące. W tym sensie, napis na grobie staje się nie tyle epitafium, co testamentem życia przeżytego z głębokim sensem i wewnętrzną harmonią.