
Zło jest romantyczne, a dobro zwyczajne.
Zło fascynuje dramatem i intensywnością, dobro jest spokojne, codzienne, mniej widoczne w swej fundamentalności.
Zło jest romantyczne, a dobro zwyczajne – Filozoficzne i Psychologiczne Refleksje
Cytat ks. Jana Twardowskiego, na pierwszy rzut oka paradoksalny, dotyka głębokiej prawdy o ludzkiej psychice i percepcji. Ujmuje on esencję tego, jak nasze umysły konstruują znaczenia wokół pojęć moralnych, a w szerszym kontekście – jak wartościujemy doświadczenia.
„Zło jest romantyczne”. Co sprawia, że zło może być odbierane jako „romantyczne”? Psychologicznie, romantyzm wiąże się często z dramatem, intensywnymi emocjami, przekraczaniem granic, zakazanym owocem, tajemnicą i często tragicznym, ale pociągającym losem. Zło, w literaturze i kulturze, bywa uosobieniem tych cech. Postacie złoczyńców nierzadko są przedstawiane jako silne, intrygujące, posiadające skomplikowaną motywację (choćby wypaczoną), czy wręcz wybitne umysły. Są to postaci, które łamią zasady, prowokują i nierzadko dążą do czegoś monumentalnego, co może wydawać się „wielkie” w swej skali, nawet jeśli destrukcyjne. W tym sensie, zło oferuje narrację – dynamiczną, pełną zwrotów akcji, porywającą wyobraźnię. Może to być również odzwierciedlenie naszej fascynacji cieniami i mrocznymi zakamarkami ludzkiej natury, które w sobie nosimy – nie tyle je aprobując, co próbując zrozumieć ich genezę i siłę.
Z drugiej strony, „dobro jest zwyczajne”. To stwierdzenie nie umniejsza wartości dobra, lecz wskazuje na jego percepcyjny kontekst. Dobro, w swojej istocie, manifestuje się często w codziennych, powtarzalnych aktach. Jest to cierpliwość, uczciwość, współczucie, rutynowa praca na rzecz drugiego człowieka, drobne gesty życzliwości. Te działania, choć fundamentalne dla funkcjonowania społeczeństwa i dla dobrostanu jednostki, nie generują tej samej intensywności emocjonalnej czy dramatycznej co spektakularne akty zła. Są one zakorzenione w normatywności, przewidywalności, często w niezauważanej, spokojnej pracy nad sobą i nad relacjami. Psychologicznie, nasz umysł reaguje silniej na bodźce nowe, nieoczekiwane, pełne kontrastów. Dobro, będące fundamentem, może być postrzegane jako tło, a nie jako pierwszoplanowy element wymagający uwagi i analizy. W końcu, gdy wszystko idzie „dobrze”, nie odczuwamy presji, aby się nad tym zastanawiać, tak jak robimy to, gdy coś „idzie źle”. To swoisty efekt „przejrzystości” dobra – staje się ono czymś oczywistym i przez to mniej „ekscytującym” niż to, co złe, chaotyczne czy zaburza porządek. Ks. Twardowski, jako duchowny, doskonale rozumiał tę subtelną psychologiczną dynamikę, jednocześnie podkreślając, że prawdziwa wartość tkwi w tym „zwyczajnym” dobru.