
Ojciec, który w dzieciństwie był upokarzany i poniewierany, demonstruje przed nami swoją siłę i przewagę. Nie przepuszcza żadnej okazji, żeby pokazać, że jest lepszy. Nieświadomie dąży do tego, by naszym udziałem stały się uczucia, które on sam przeżywał, gdy był dzieckiem.
Ojciec obierany w dzieciństwie, nieświadomie powiela zachowania, by opanować wewnętrzny ból, przenosząc go na dzieci – to transgeneracyjny przekaz traumy.
Echa przeszłości w relacjach rodzicielskich: Spojrzenie na cykl przemocy i zadośćuczynienia
Cytat Wojciecha Eichelbergera porusza głęboko zakorzenione mechanizmy psychologiczne, które wpływają na dynamikę relacji rodzinnych, szczególnie w przypadku ojców doświadczających w dzieciństwie upokorzenia i zaniedbania. To nie tylko opis zachowania, ale przede wszystkim wnikliwa analiza nieświadomych procesów, które prowadzą do powielania bolesnych schematów. W centrum uwagi znajduje się tu koncepcja traumy rozwojowej i jej transgeneracyjnego przekazu.
Ojciec, który w dzieciństwie był upokarzany, nie doświadczył poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i wartości. Jego wczesne doświadczenia ukształtowały wewnętrzny obraz siebie jako osoby słabej, niegodnej i bezsilnej. Ten ból i poczucie niemocy nie znikają wraz z wiekiem, lecz zostają zinternalizowane. Kiedy dorasta i sam staje się rodzicem, choć świadomie może pragnąć innej relacji, jego nieświadomość dąży do zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Demonstrowanie siły i przewagi wobec własnych dzieci staje się swoistym mechanizmem obronnym, próbą odzyskania kontroli, której pozbawiony był w dzieciństwie. Jest to kompensacja za dawne upokorzenia, manifestacja władzy, której sam nigdy nie doświadczył w pozytywnym kontekście. Paradoksalnie, paradoks tej sytuacji polega na tym, że zamiast przerwać cykl cierpienia, ojciec nieświadomie powiela zachowania, które go ukształtowały.
Kluczowe w cytacie Eichelbergera jest stwierdzenie, że ojciec „nieświadomie dąży do tego, by naszym udziałem stały się uczucia, które on sam przeżywał”. To nie jest akt złośliwości, lecz głęboko zakorzeniona psychologiczna potrzeba, by inni doświadczyli podobnego stanu, by mogli „zrozumieć” jego cierpienie. W pewnym sensie, jest to próba externalizacji wewnętrznego bólu, przeniesienia go na innych, aby choć na chwilę poczuć ulgę. Dzieci stają się tu swoistym lustrem, w którym odbija się dawne cierpienie ojca. Zamiast empatii i zrozumienia, dzieci otrzymują dawkę tych samych emocji (lęku, beznadziei, braku wartości), których doświadczał ojciec. To jest esencja transgeneracyjnego przekazu traumy, gdzie niezrozumiane i nieprzepracowane doświadczenia z przeszłości odzywają się w kolejnych pokoleniach, często prowadząc do powielania wzorców cierpienia i dysfunkcji.
Zrozumienie tego mechanizmu jest kluczowe dla psychoterapii i interwencji rodzinnych. Nie chodzi o obwinianie, lecz o zrozumienie głębokich przyczyn zachowań. Tylko poprzez uświadomienie sobie tych nieświadomych procesów, ojciec ma szansę na ich przerwanie i budowanie zdrowych, opartych na szacunku relacji z własnymi dziećmi. Cytat Eichelbergera jest przestrogą i jednocześnie zaproszeniem do głębokiej autorefleksji nad dziedzictwem własnego dzieciństwa i jego wpływem na kształtowanie naszej tożsamości rodzicielskiej.