
Gdyby dzieciństwo wszystkich, którzy zapamiętali je jako szczęśliwe, naprawdę takie było, świat z pewnością nie wyglądałby tak źle, jak wygląda.
Kondycja świata odzwierciedla traumy ukryte pod maską szczęśliwego dzieciństwa, które rzutują na dorosłe życie.
Eichelberger swoim trafnym spostrzeżeniem dotyka jednej z najbardziej palących, a zarazem subtelnych kwestii w ludzkiej psychice: mechanizmów pamięci, projekcji i społecznego wpływu na jej kształt. Cytat ten, choć pozornie prosty, otwiera drzwi do głębokiej analizy psychologicznej, zahaczającej o psychoanalizę, ale także psychologię poznawczą i społeczną.
Przede wszystkim, Eichelberger podważa iluzję powszechnej „szczęśliwości” dzieciństwa, którą wielu ludzi deklaruje. Mówiąc o „tych, którzy zapamiętali je jako szczęśliwe”, wskazuje na subiektywny charakter pamięci. Pamięć, jak wiemy z psychologii poznawczej, nie jest wiernym zapisem wydarzeń, lecz dynamicznym procesem rekonstrukcyjnym. Jest podatna na zniekształcenia, selektywne zapominanie i idealizację. Wiele osób, świadomie lub nie, rekonstruuje swoje dzieciństwo tak, by było ono spójne z pozytywnym obrazem siebie lub z normami społecznymi. Szczęśliwe dzieciństwo staje się swego rodzaju społecznym imperatywem, wizerunkiem, który pomagamy sobie utrzymać, by unikać niewygodnych wspomnień lub stygmatyzacji.

Ranisz siebie, bo chronisz
wewnętrzne dziecko?
To ta odrzucona część Ciebie, która wciąż czeka na poczucie bezpieczeństwa, uznanie i miłość. I tylko Ty możesz ją nimi obdarzyć🤍

Przeszłość kształtuje Twoje relacje, dorosłe wybory i poczucie własnej wartości. Czas je uzdrowić 🤍
W grę wchodzą tu także mechanizmy obronne, takie jak wyparcie. Traumatologiczne doświadczenia z dzieciństwa mogą zostać stłumione, zepchnięte do nieświadomości, aby chronić ego przed bólem. Jednakże, jak podkreśla Eichelberger, te niewypowiedziane, nierozwiązane rany manifestują się w dorosłości, kształtując nasze relacje, wzorce zachowań, lęki i frustracje. „Świat z pewnością nie wyglądałby tak źle, jak wygląda” jest tutaj kluczowym zdaniem. Sugeruje on, że stan globalny, problemy społeczne, agresja, czy powszechne niezadowolenie, mają swoje korzenie w indywidualnych, często nieuświadomionych, doświadczeniach z dzieciństwa. Jest to echo psychoanalitycznych koncepcji, gdzie doświadczenia z wczesnych lat życia są fundamentem osobowości i mają dalekosiężne konsekwencje.
Eichelberger prowokuje do zastanowienia się nad autentycznością naszego wewnętrznego świata i nad tym, jak bardzo jesteśmy w stanie oszukiwać samych siebie. Gdybyśmy naprawdę byli na tak szeroką skalę „uzdrowieni” z dzieciństwa, świat byłby bardziej empatyczny, mniej naznaczony lękiem i destrukcją. Cytat ten jest zatem apelem o głębszą introspekcję, o konfrontację z własnymi niedoskonałościami i o świadomość, że indywidualna psychika ma kolosalny wpływ na kondycję zbiorową. Jest to przypomnienie, że prawdziwa zmiana w świecie zaczyna się od uzdrowienia wewnętrznego, od odważnego spojrzenia na swoje przeszłe rany, nawet te, które sprytnie ukryliśmy pod płaszczem „szczęśliwości”.