
Kiedy dwoje ludzi decyduje się na rozwód, to nie jest znak, że "nie rozumieją" się nawzajem, lecz znak, że wreszcie zaczęli.
Rozwód może oznaczać, że partnerzy wreszcie zrozumieli siebie i swoje potrzeby, co prowadzi do wniosku o fundamentalnej niezgodności i konieczności rozstania.
Głęboka perspektywa na rozstanie
Cytat Helen Rowland "Kiedy dwoje ludzi decyduje się na rozwód, to nie jest znak, że 'nie rozumieją' się nawzajem, lecz znak, że wreszcie zaczęli" rzuca prowokacyjne światło na złożony proces rozstania, podważając konwencjonalne rozumienie jego przyczyn. Z perspektywy psychologicznej, jego sedno tkwi w sugestii, że rozwód może być kulminacją procesu, w którym partnerzy zaczynają prawdziwie rozumieć nie tylko siebie nawzajem, ale przede wszystkim – siebie samych w kontekście tej relacji. Początkowo, w fazie zakochania i idealizacji, często występuje dążenie do scalenia, do utożsamienia się z drugą osobą, do tworzenia wspólnej narracji życia, która ignoruje lub minimalizuje indywidualne potrzeby i granice. To jest faza, w której "nie rozumieją się" w sensie niepełnego postrzegania siebie jako odrębne, subiektywne jednostki z własnymi pragnieniami, lękami i celami.
Z biegiem czasu, wraz z dojrzewaniem relacji i indywidualnym rozwojem, zaczynają pojawiać się momenty prawdy. Partnerzy zaczynają konfrontować się z rzeczywistością swoich różnic, niespełnionych oczekiwań, a także z obciążeniami emocjonalnymi i wzorcami zachowań, które wcześniej były niedostrzegalne lub świadomie pomijane. W tym kontekście, "zaczęli rozumieć" może oznaczać, że uświadamiają sobie, iż:
- Ich osobowości i wartości są fundamentalnie niezgodne na płaszczyznach uniemożliwiających dalsze wspólne szczęśliwe funkcjonowanie.
- Ich indywidualne ścieżki rozwoju rozeszły się na tyle, że dalsze trwanie w związku byłoby aktem autocenzury lub poświęcenia, które prowadziłoby do narastającej frustracji i cierpienia.
- Zaczęli rozumieć swoje prawdziwe potrzeby emocjonalne i odkrywać, że partner nie jest w stanie ich zaspokoić, lub że oczekiwanie tego jest nierealistyczne.
To rozumienie jest często bolesnym, ale również wyzwalającym procesem. Nie jest to brak wzajemnego zrozumienia, ale raczej rozpoznanie, że wzajemne zrozumienie doprowadziło do konkluzji o niemożności dalszego wspólnego budowania satysfakcjonującego życia. Rozwód staje się wówczas aktem dojrzałości i samoświadomości, a nie porażką komunikacji. Może to być aktem szacunku – dla siebie i dla drugiej osoby – polegający na akceptacji, że mimo miłości czy przywiązania, dalsze trwanie w związku przyniesie więcej szkód niż pożytku. Autorce chodzi zatem o głębsze, egzystencjalne zrozumienie, prowadzące do decyzji o rozstaniu jako wyrazu autentyczności i dążenia do osobistego spełnienia, nawet jeśli droga do niego prowadzi przez ból i stratę.