×

warsztaty online, które zmienią Twoje życie na lepsze
Zaloguj
0

Brak produktów w koszyku.

Cytat: Wojciech Eichelberger - Mit identyczności to niebezpieczna iluzja.…
Mit identyczności to niebezpieczna iluzja. Jeśli nie pozwolimy drugiej osobie na bycie inną niż my, czeka nas ogrom napięć, frustracji i goryczy, który doprowadzi do rozstania. Urealnienie partnera i związku, czyli ujrzenie i docenienie tego, co nas różni i co jest wspólne, to warunek bycia razem.
Wojciech Eichelberger

Mit identyczności to iluzja, że partnerzy muszą być tacy sami. Akceptacja i docenianie różnic jest kluczem do trwałego, szczęśliwego związku, unikając frustracji.

Mit Identyczności: Filozoficzno-Psychologiczne Rozważania nt. Relacji

Cytat Wojciecha Eichelbergera wnikliwie dotyka jednego z fundamentalnych paradoksów ludzkiej psychiki i dynamiki relacyjnej: dążenia do jedności z jednoczesną potrzebą autonomii. Określenie „mit identyczności” jako „niebezpiecznej iluzji” odnosi się do głęboko zakorzenionego (często nieświadomego) przekonania, że w zdrowym i szczęśliwym związku partnerzy powinni w dużej mierze myśleć, czuć i postępować podobnie. Filozoficznie, można to łączyć z platońską ideą dwóch połówek, które odnajdują się, by stworzyć jedną całość. Psychologicznie, jest to projekcja ego na drugą osobę, chęć posiadania 'rozszerzenia samego siebie', co daje poczucie bezpieczeństwa i kontroli.

Kluczowe słowa „Jeśli nie pozwolimy drugiej osobie na bycie inną niż my” wskazują na psychologiczną tendencję do usunięcia lub minimalizowania inności (w odniesieniu do filozofii Emmanuela Lévinasa, gdzie Inny jest fundamentalny dla naszej tożsamości, to niedopuszczenie Innego jest wręcz dehumanizujące), co prowadzi do psychologicznego oporu. W relacji intymnej, ten opór manifestuje się jako próba kształtowania partnera na swoje podobieństwo, narzucania własnych wartości, przekonań czy wzorców zachowań. Jest to wyraz lęku przed nieznanym, przed utratą kontroli i przed własną bezsilnością w obliczu cudzej autonomii. Z psychologicznego punktu widzenia, taka postawa jest formą narcystycznej potrzeby potwierdzenia własnej wartości poprzez replikowanie jej w partnerze.

Konsekwencje tego „niepozwolenia” – „ogrom napięć, frustracji i goryczy” – są nieuniknione. Napięcia wynikają z nieustannego konfliktu między indywidualnością partnerów a narzuconym modelem identyczności. Frustracja pojawia się, gdy wysiłki zmiany partnera okazują się bezowocne, a gorycz to konsekwencja niespełnionych, nierealistycznych oczekiwań. Ostatecznie, jak słusznie zauważa Eichelberger, prowadzi to do rozstania, ponieważ długotrwałe stłumienie własnego „ja” jest destrukcyjne dla każdego człowieka i dla samej relacji, która zamiast wzbogacać, zaczyna dusić.

Ratuje nas „Urealnienie partnera i związku”, czyli głębokie psychologiczne przyjęcie faktów, a nie iluzji. Oznacza to dostrzeżenie i docenienie nie tylko tego, co wspólne (co jest łatwiejsze i przyjemniejsze), ale przede wszystkim co nas różni. To akceptacja, że partner jest osobną, autonomiczną jednostką z własnymi myślami, uczuciami, historią i perspektywą. Docenianie różnic jest kluczowe, ponieważ to one często stanowią o komplementarności i wzajemnym wzbogacaniu się, a nie o zagrożeniu. Filozoficznie, to przyjęcie alterity (inności) jako wartości, a nie jako wady. Psychologicznie, jest to oznaka dojrzałej miłości, opartej na szacunku do indywidualności, a nie na projekcji czy potrzebie dominacji. To właśnie taka postawa jest „warunkiem bycia razem”, ponieważ tworzy przestrzeń dla autentycznego rozwoju obojga partnerów i dla związku jako żywej, ewoluującej całości.