Przeczytaj, co o kursie piszą jego uczestnicy:
„To rewolucja, jeżeli chodzi o moje relacje z kobietami.”
Arek
Nie wiedziałem, że tyle rzeczy we mnie jest „zamrożonych”. Gniew, wstyd, lęk… wszystko trzymałem pod kontrolą. Zawsze chciałem być spokojny, przewidywalny, żeby nikogo nie zawieść.
W trakcie kursu poczułem, że w końcu ktoś mówi do mnie jak do mężczyzny, który coś przeżył, a nie jak do chłopca, którego trzeba naprawiać.
Największy przełom przyszedł po module o relacji z matką. Nagle zrozumiałem, dlaczego zawsze szukam „silnych kobiet” i dlaczego tak bardzo boję się konfliktu.
W moim związku pojawiła się nowa jakość. Jestem obecny, nie uciekam, nie udaję, że nic nie czuję. Pierwszy raz od lat mam poczucie, że jestem w relacji jako JA, a nie jako rola, którą odgrywałem.
Krzysztof
Wszedłem w ten kurs z ciekawości, wyszedłem z poczuciem, że wreszcie wiem, kim jestem jako mężczyzna. To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to sposób, w jaki Eichelberger pokazuje wpływ ojca i matki na nasze dorosłe życie. Niby wiedziałem, że coś tam „z przeszłości”, ale pierwszy raz zobaczyłem to tak jasno, bez psychologicznego bełkotu.
Ćwiczenia są celne. Zmuszają do zatrzymania się, nie da się ich zrobić „na szybko”. Najważniejsze? Zrozumiałem, dlaczego zawsze byłem „miłym gościem”, który ciągle próbuje zasłużyć. I mogę już powiedzieć „nie” mojej żonie, bez poczucia winy 🙂
Kurs nie zrobi roboty za ciebie – ale jeśli jesteś gotów, to dostajesz narzędzia, które naprawdę zmieniają sposób, w jaki funkcjonujesz.
Igor
Jeśli ktoś ci kiedyś powiedział, że „prawdziwy facet daje radę i się nie rozkleja”, to ten kurs jest antidotum.
Eichelberger robi tu rzecz, którą rzadko widzę: łączy twardą psychologię z praktyką, która nie jest ani infantylna, ani oderwana od życia.
Moduł o męskości w kryzysie to absolutna petarda. Wreszcie ktoś nazwał to rozdwojenie jaźni, w które wielu z nas wchodzi: z jednej strony mamy być silni, z drugiej delikatni, a na koniec i tak okazuje się, że wszystko robimy źle.
Plus za konkretne narzędzia: mapy emocji, praca z „wewnętrznym ojcem”, analiza swoich ról – to nie jest kurs do „posłuchania w tle”. To kurs, który wchodzi pod skórę.
Dla facetów, którzy mają odwagę spojrzeć w lustro i zobaczyć coś więcej niż starą zbroję. Dla mnie – zdecydowany – TAK.