Ma Pan do czynienia z ludźmi z różnych pokoleń, nie tylko w pracy terapeutycznej. Jak to wygląda w Pana obserwacji: czy młodzi ludzie są naprawdę nastawieni tylko na przyjemność, czy też są jednak bardziej dojrzali?
To zależy. Konsumpcyjne nastawienie do relacji zaczyna się często w relacjach z rodzicami. Coraz częściej to rodzice przejawiają konsumpcyjny stosunek do własnych dzieci. W tym sensie, że traktują je jako projekt, który w ramach skwapliwie zaplanowanej obróbki wychowawczej i edukacyjnej ma nabywać określonych, satysfakcjonujących rodziców, cech. Oczywiście, gdy dziecko stanie się dorosłą osobą i zacznie bardziej krytycznie spoglądać na swoje życie i swój poziom szczęścia, wtedy często dochodzi do wniosku, że coś poszło nie tak. Wprawdzie zaczyna buntować się przeciwko sformatowaniu, jakiemu zostało poddane, ale w międzyczasie rodzicielską postawę przeniosło już do swoich bliskich relacji z innymi. Dlatego nasi partnerzy w relacjach też często stają się naszymi projektami. Chcemy ich sformatować i zmodyfikować tak, aby pasowali do naszych nieadekwatnych w dorosłości potrzeb, deficytów i oczekiwań. Można więc powiedzieć, że miejsca na miłość jest coraz mniej, bo coraz więcej związków ma obecnie taki transakcyjny charakter. Wiele wskazuje na to, że większość naszych związków zawiązujemy na zasadzie “wiódł ślepy kulawego” – czyli jesteśmy razem, ponieważ ”ja dostaję od ciebie coś, czego potrzebuję, a w zamian tobie dostarczam tego, czego ty potrzebujesz”. A to znaczy, że w istocie nasze związki służą nam do redukowania naszych emocjonalnych niedoborów. Wówczas kulawemu nie zależy na tym, żeby ślepiec zaczął widzieć, a ślepy nie chce, by kulawy przestał kuleć. Takie związki bywają bardzo trwałe, choć trudno się w nich doszukać miłości. Dominuje w nich uwikłanie i wzajemne uzależnienie. A w dojrzałej miłości chodzi nam o to, aby ukochana osoba realizowała swój potencjał i stawała się w pełni autonomiczna – żyjąc w zgodzie ze swoimi prawdziwymi aspiracjami i życiową misją. To czasami może doprowadzić do rozstania, gdy misje obydwu partnerów prowadzą ich w przeciwstawnych kierunkach, lub gdy oboje angażują się całkowicie w realizację swoich talentów czy przeznaczenia. Ale na tym również polega dojrzała miłość, że dajemy sobie prawo, by się ewentualnie kiedyś rozstać, i że nie tylko nikt z tego powodu nie popadnie w rozpacz, a wręcz, że będziemy potrafili i chcieli życzyć sobie nawzajem szczęścia na dalszą drogę.
Mimo wszystko to dosyć przerażająca wizja. Nie dlatego, żeby dać sobie tą wolność do rozstania. Kreśli Pan obraz, w którym dwie osoby są tak zaangażowane w swój rozwój albo inne misje, że muszą się właśnie z tego powodu rozstać. Czy nie jest tak, że miłość oprócz troski, to właśnie ofiarowanie siebie drugiej osobie, zrezygnowanie z czegoś? Powiedzmy, że trochę mniej będę zbawiać świat, ale więcej czasu poświęcę tobie lub będziemy coś robić razem? Trudno mi sobie wyobrazić takich dwoje wspaniałych, rozwijających się ludzi, którzy mówią sobie na przykład: “Słuchaj, teraz muszę uratować planetę. Cześć, było fajnie, musimy się już pożegnać.”
Czasami tak jednak się dzieje. To widać szczególnie wśród wybitnie utalentowanych ludzi ze środowisk artystycznych, którzy są tak pochłonięci swoją pasją i rozwijaniem talentu, że rzeczywiście nie mają za bardzo miejsca na związkowe kompromisy. Ale jednocześnie wyznaję pogląd, że prawdziwa wewnętrzna wolność wyraża się też w tym, że stać nas na dobrowolne, świadome i pogodne ograniczenia własnej wolności na rzecz związków z innymi ludźmi. Każdy związek jest okazją do podejmowania takich ograniczeń, a jeśli są one naprawdę świadome, dobrowolne i pogodne, to dobrze wróży związkowi. Ale niestety duża część z nas doświadcza tych ograniczeń i zobowiązań jako zewnętrznego przymusu. Tu trzeba umieć wziąć za swoje decyzje odpowiedzialność i dobrze wiedzieć, co jest dla nas najważniejsze. W tym kontekście warto zauważyć, że emancypacja kobiet zrobiła ogromne postępy. Przestrzeń do urealniania kobiecych marzeń i aspiracji jest tak otwarta, jak nigdy wcześniej w znanej nam historii. Dlatego współczesne kobiety z coraz większym zapałem i odwagą korzystają z możliwości przekraczania obyczajowych i kulturowych stereotypów spełniając swój imperatyw wolności i samorealizacji, co często zawęża pole możliwego kompromisu w związkach zbudowanych na patriarchalnych zasadach. Skończyły się czasy, kiedy kobiety pracowały ofiarnie na zapleczu męskich przedsięwzięć i karier, a ich wysiłek i wsparcie pozostawały w kompletnym cieniu, nierozpoznane, zapomniane i niedocenione. Dotyczy to również ich roli i pozycji w bliskich związkach i w rodzinach.
Czy wobec tego miłość może być drogą rozwoju? Mówił Pan już o tym, że człowiek zmienia się w związku. Pojawia się pytanie, czy z punktu widzenia samorozwoju lepiej pozostawać samemu i samemu się rozwijać, czy też możemy osiągnąć równie dobre rezultaty, a więc stać się bardziej spełnionym, dojrzałym człowiekiem, w relacji z drugą osobą?
Myślę, że nie egoistyczna miłość jest najważniejszą drogą rozwoju, a zarazem celem rozwojowym ludzkiego gatunku. To jest przecież obecne na pierwszym planie we wszystkich wielkich narracjach religijnych. Taka miłość jest niedefiniowalna. Nie mieści się w naszym języku i myśleniu. Umyka nawykowej hierarchii życiowych celów. Nazywana jest transcendentną albo Agape. Postuluje, by kochać inne istoty “jako siebie samego”. A więc także cały świat i życie jako takie, nie marudząc, bez oczekiwań, jak powinno być, żeby było nam wygodniej i przyjemniej. To postulat miłości przez duże M, tożsamy z przekroczeniem naszej egocentrycznej perspektywy na świat i na życie. Także na nasze relacje ze wszystkimi manifestacjami życia, włącznie z naszymi partnerami w związkach. Nie jest to łatwe ani proste do osiągnięcia, ale to piękny cel i warto mieć go na naszym wewnętrznym drogowskazie.
W moim nowym kursie Dobry związek, który ostatnio opublikowała platforma Positive Life, jest trochę zabawne zakończenie. Zatytułowałem je “idealne oświadczyny” i można powiedzieć, że dość zgrabnie pokazuje istotę takiej miłości. Chodzi o to, że idealne oświadczyny powinny brzmieć mniej więcej w taki sposób: ”Teraz nareszcie wiem, że cię prawdziwie kocham, bo już niczego od ciebie nie potrzebuję”. To nie jest bynajmniej prawda dyskwalifikująca tą drugą osobę. Moglibyśmy odczytać te słowa jako wyraz wielkiego rozczarowania i zrozumieć, że partner nie jest w stanie nam niczego dobrego dostarczyć. W rzeczywistości chodzi jednak o to, że to my już niczego nie potrzebujemy. Nie potrzebujemy używać drugiej osoby do redukowania naszych deficytów wyniesionych z dzieciństwa, czy z późniejszych biograficznych wydarzeń, i nie potrzebujemy niczego przy jej pomocy w sobie leczyć. Bo zaleczyliśmy już swoje rany i zdefiniowaliśmy na nowo swoją tożsamość. Kiedy sobie damy z tym spokój, to tym samym innym dajemy spokój i cieszymy się tym, co możliwe i prawdziwe.
Tutaj przychodzą mi do głowy dwa pytania. Jedno dotyczy postawy Samarytanina albo Samarytanki, którzy są w stanie zrezygnować z siebie i bezwarunkowo kochać, podczas kiedy relacja, w której trwają, jest dla nich raniąca. Ile można na siebie przyjąć ciosów od drugiej osoby? Czy biorąc pod uwagę perspektywę gabinetu psychoterapeuty, to toksycznych, trudnych związków jest w tej chwili więcej? Czy to był problem pokoleniowy i w tej chwili wychodzimy na prostą?
Perspektywa gabinetu jest bardzo specyficzna, i nie jest dobrym narzędziem diagnostycznym w mega skali. Do gabinetu przychodzą ludzie, którzy mają kłopoty. Ale coraz częściej przychodzą także ludzie, którzy potrzebują rozwojowej perspektywy i w miarę sprecyzowanego obrazu tego, co dla nich najważniejsze, i do czego potrzebują w życiu dążyć. W istocie dochodzi w nich do głosu potrzeba odnalezienie w sobie miłości, której szukają w innych. To jest pozytywne zjawisko. Coraz więcej ludzi szuka duchowej perspektywy na życie – również na związki z innymi. Związek jest wprawdzie dobrym wehikułem zmiany, ale można też bez tego wehikułu sobie radzić. Związki są pod jednym względem bardzo cenne – nie pozwalają nam zabrnąć w samouwielbienie czy pięknoduchostwo, utrudniają tak zwany spiritual bypassing, czyli konstruowanie egocentrycznej iluzji doskonałości.
A czy miłość może trwać wiecznie? Czy idea miłości do grobowej deski w dzisiejszych czasach całkowicie się zdewaluowała? Czy zna Pan wiele związków, które trwają mimo upływu lat i nie przeżywają w tej chwili kryzysu? Czy taka miłość na zawsze jest w ogóle jeszcze możliwa?
Pytanie, co to znaczy na zawsze. Perspektywa miłości Agape, miłości wolnej od potrzeb i upodobań skierowanych w stronę innych ludzi czy świata – miłości, która, wytrąca nas z roli konsumenta życia, bo odkrywamy, że sami jesteśmy życiem jako takim, przekracza zaprogramowane w naszych umysłach rozróżnienie na życie i śmierć. To trudno dostępne doświadczenie, ale od zawsze obecne w ludzkiej nieświadomości i czekające na odkrycie. Prawie wszyscy miewamy przebłyski poczucia zjednoczenia z życiem. Wtedy wszystkie nasze kłopoty stają się śmieszne, nieadekwatnie wyolbrzymione. Odkrywamy, że sami jesteśmy tym, czego potrzebujemy i szukamy. Z tej perspektywy śmierć nie jest tragicznym końcem życia, lecz sposobem przejawiania się życia. Odkrywamy, że życie rodzi się z życia i do życia powraca. Tak jak fala, która zanikając powraca do swojej macierzy – do oceanu. Ta perspektywa zmienia także nasz sposób uczestniczenia w bliskich relacjach. Jeśli są – to dobrze, a jak ich nie ma – też dobrze. Bo życie jest wieczną przemianą, nieustającą zabawą w “jest – nie ma – jest – nie ma – jest – nie ma, i tak dalej w nieskończoność.
Wojciech Eichelberger
Wybitny psychoterapeuta, coach, trener z wieloletnim doświadczeniem. Jest założycielem Instytutu Psychoimmunologii IPSI zajmującego się stresem i wypaleniem zawodowym oraz autorem wielu bestsellerów – m. in. „Kobieta bez winy i wstydu”, „Zdradzony przez ojca”, „Patchworkowe rodziny – jak w nich żyć”. W swoich projektach szkoleniowych i terapeutycznych odwołuje się do koncepcji terapii integralnej, która oprócz psychiki bierze pod uwagę ciało, energię i duchowość człowieka.
Autor kursów: Strefa Mindfulness | 8 x Odporność na Stres | Dobry związek. Zrozumieć siebie i swoje relacje | Jak medytować
Kursy rozwoju osobistego
Kompleksowy Przewodnik do Równowagi i Spokoju
- podaruj dziecku supermoc uważności
- naucz go panowania nad myślami i emocjami
- przyjrzyj się relacjom swoich rodziców
- zrozum strategie zależności międzyludzkich
- zbuduj szczęśliwy związek
- rozpoznaj bolesne schematy z dzieciństwa
- zrozum i uwolnij tłumione od lat uczucia
- zrozum nieadekwatne reakcje w związkach
- zrozum i popraw relacje z matką/córką
- uwolnij się od przekonań na swój temat
- nie powielaj szkodliwych schematów
- naucz się medytować
- praktykuj według sprawdzonych wskazówek
- popraw uważność w życiu codziennym
- komunikacja z depresyjnym dzieckiem
- współczesne problemy młodzieży
- przywracanie poczucie bezpieczeństwa
- oddychanie w sytuacjach stresowych
- kontrola emocji
- kieruj oddechem z uważnością
- naucz się mitygować autostres
- dowiedz się, jak odreagowywać stres
- uwolnij się od napięcia, odzyskaj spokój
- głębokie samopoznanie
- rozwijanie i realizacja wizji własnego życia
- droga do wewnętrznej wolności
- przebudzenie miłości do siebie i innych
- odkrywanie swojej kobiecej siły
- prawdziwa mistyczna przemiana
- dowiedz się, jak znaleźć idealnego partnera
- otwórz sobie drogę do miłości
- przyjrzyj się sobie z nowej perspektywy
- zadbaj o swoje ciało
- odzyskaj energię
- dostrzeż swoje piękno
- spójrz w głąb siebie
- naucz się reagować na ataki paniki
- wycisz swój lęk
- budowanie relacji z dzieckiem
- trudne tematy
- wychowanie w pojedynkę
- komunikacja bez przemocy
- świadome macierzyństwo
- uważność i bliskość
- ukryty potencjał
- rozbudzenie zmysłów i intelektu
- świeże i twórcze spojrzenie
- działaj lepiej w stresujących sytuacjach
- zarządzaj energią życiową w stresie
- podnieś odporność ciała i umysłu na stres
- zacznij być obecny/a tu i teraz
- otwórz się na nowe doznania
- przejdź kompleksowy trening uważności
Interesujesz się psychologią
i rozwojem?
Wpisz tu swój email, by dostawać informacje o nowych ciekawych artykułach, nagraniach i kursach:
Przeczytaj także
Kim tak naprawdę jesteśmy, gdy odrzucimy maski? Jak odnaleźć swoje prawdziwe JA?
W fazie miłosnego zauroczenia idealizujemy swoich partnerów, a oni też starają się pokazać z jak najlepszej strony. Dopiero po upływie czasu zaczynamy rozumieć, z kim się związaliśmy.
Wśród często spotykanych zaburzeń możemy wyróżnić między innymi osobowość borderline, narcystyczną, neurotyczną oraz psychopatię. Każdy z tych typów charakteryzuje się specyficznymi wzorcami myślenia, odczuwania i zachowania.
Ten krótki tekst jest adresowany do kobiet jako przewodnik i ostrzeżenie. Szkicując najbardziej powszechne typy toksycznych, uwikłanych związków, wyjaśnia zasadę wzajemnej atrakcyjności i kompatybilności kompensacyjnych strategii mężczyzn z niedoborami emocjonalnymi i resentymentami kobiet.
Prawie każdy pragnie miłości w swoim życiu, a kiedy ona przychodzi… bywa różnie. Dlaczego tak wiele związków się rozpada?